Zapada zmrok. jest po 23. Konczy sie 3 dzien w oryginalnym Piotrowym miescie. Tu wszystko wybudowal Piotr I. Miatso ciagnie sie 50km nie sposob go przejsc przejechac sprawdzic w calosci ale chyba nie trzeba. Dzis czujemy sie w tym miescie juz swojsko pomimo jego WIELKOSCI. Podoba mi sie nasze bycie w Piterze. Dzis lazilysmy po ciemnych malo znanych ulicach. Jadlysmy ruskie zarcie w przydroznym barze, podobnym do tego przy hali targowej w Krakowie. Siedzialysmy tam ze 3 godziny i wachalysmy prawdziwy SPB. Mama wypisywala kartki, bylo ich naprawde duzo. Zachwycilam sie metrem w tym miescie. Urzekl mnie porzadek. Wielkosc zastanawia kim byl Piotr i dlaczego mial potrzebe takich rozmiarow...Peter u ktorego mieszkamy jest Koreanskim Rosjanem umie po Polsku,co pozwala Nam na komfort. w pierwszy dzien wspolny spacer pozwolil nam oswoic sie z Petersburgiem. a opowiesci Iriny daly wiedze historyczna czego wiecej potrzeba...kawe maja pyszna. jedzenie proste i dobre. Na ulicy jest i na co i na Kogo popatrzec. Cieplo, slonecznie i z usmiechem na twarzy. tak zapamietam to miasto. Ach. jeszcze otwieranie mostow i miasto noca,ale to jeszcze przed nami. zaraz. P.S. Mama studiuje mape. jutro Petrozawodsk i Jezioro Onega i magiczna Karelia.