Jestesmy w podrozy 12 dni. Podzielilysmy sie obowiazkami. Przyjemnosci czerpiemy wspolnie. Czesto jest zabawnie , zwlaszcza jak mieszkamy u anglojezycznych Couchow. Wtedy ja staje sie translejtem. czesto wymyslam. tak. wymyslam bo jest to zabawne i tyle. Mama pierze. robi sniadania. nie marudzi. czasem chrapie. i nie kloci sie ze mna. Nosi swoj bagaz i wypisuje wszystkie kartki. Pilnuje rachunkow i pienedzy. Ja - zalatwiam noclegi. staram sie rozumiec angielski. kontroluje mape. a i podobno zajmuje sie soba. Opieprzam mame. robie zdjecia. Ustalam. Kazda z nas pisze pamietnik. Kazda z nas patrzy slucha i uczy sie. Wspolnie jemy pijemy jestesmy. Wspolnie obgadujemy i poznajemy sie nawzajem. I wspolnie zastanawiamy sie nad chocby nawet tym co przyniesie jutro. czy wystarczy nam sil. czy w domu wszystko wporzadku...Dla mnie czas bezcenny. Jestem dumna z mojej CUDOWNEJ MAMY, ze JEST ze jest otwarta na swiat. na to wszystko czego doswiadczamy. Warto robic cos razem. Nie jutro a wlasnie TERAZ i TU. My to robimy. aby zdazyc. cudownosc.