No tak jade w poszukiwaniu szalenstwa. Couch Surfing jest niebezpieczny. Kto tak mi mowil poniekad mial racje. Od paru dni probujemy znalezc hostel aby w " spokoju " odpoczac czy cokolwiek. ale za kazdym razem ladujemy z mama u Hostow. bo przyciaga nas to co tam spotkamy. Kazdy pobyt w innym miejscu poznajemy z punktu widzenia tego co spotyka nas w domu w ktorym mieszkamy. Jedziemy cale podekscytowane co spotka nas nowego. Okey zwiedzanle jest i to piekne ale dzieje sie to dodatkowo, przy okazji. Ponalysmy tylu niesamowitych ludzi. Toniwalie - Indusa. Sika ktory od 18 lat prowadzi restauracje indyjska w centrum Warszawy. Z zamilowania podroznik i aktywy couch surfingowiec. Kazdego miesiaca jest w trasie. w ostatnich 3 miesiacach zwiedzal po raz kolejny Wietnam. Islandie. Byl 2 moze 3 razy Liverpoolu na meczu. Zaraz leci do Moskwy. W CS jest ambasadorem . wszyscy jego goscie wpisuja sie do ksiegi gosci. dzieki czemu kazdy kolejny moze poznac poprzednich. My z Tonim ogladalysmy mecz Liverpoolu z Manchesterem w towarzystwie innych gosci ze swiata CS ;). Mieszkalysmy rowniez w domu Stanislava i Swaji. Ona artystka wrazliwa z duzym poczuciem piekna. On bardzo dobry host . Pokazal nam Wilno jego oczami. zaprowadzil w miejsca nie znane poczatkowemu turyscie w tym miescie. ma sie rozumiec ;> Stanislav zapewnil nam tzw full servis z odbiorem i dowozem na dworzec. z jedzeniem. posciela. recznikami. cudownym towarzystwem. Egle to najmilsze wspomnienie z Talinna. Dziewczyna o wielkim sercu i duzym wyczuciem jakie lubie. Spedzilysmy wspanialy czas w jej towarzystwie zarowno ogladajac miasto.jak i rozmawiajac w jej przytulnym mieszkaniu. zastanawiam sie czy kiedys sie jeszcze spotkamy. Byla tak wzruszona ze wyjezdzamy ze plakala. tak szczerze i po prostu. mama polubila ja bardzo. Ja tez. W Piterze odebral nas ze stacji metra Peter. Postac barwna. inteligentna. Koreansko rosyjski przesympatyczny facet z pochodzenia. ale po polsku mowi bardzo dobrze. a dla nas to duzy komfort . nie ma co ukrywac ;> jeszcze w pierwszy dzien poszlismy na wspolny spacer razem z jego dziewczyna Irina < przewodniczka po miescie >. Moze i jest niebezpieczny, ale nie dla mnie ;)takze od razu Irina opowiedziala nam historie Sant Pitera. Peter u ktorego mieszkalysmy robi najlepsza wietnamska kawe jaka pilam dotychczas :> . Jezdzi chyba lepszym samochodem nawet o Krzysi :> ja tam sie nie znam. ale jak ruszyl to czulam jak wbijam w siedzenie. sie wbijam sie. Super facet. O co bym go nie zapytala znal odpowiedz. Zrobil na mnie piorunujace wrazenie. A z Sant Petersburga wybralysmy sie na polnoc. do Pietrozawodska. Do Eile. Przyjechalysmy o w pol do pierwszej w nocy. z cicha nadzieja ze dostaniemy swoj pokoj i pojdziemy grzecznie spac. Zapomnialam ze tego dnia rozpoczyna sie weekend a Eile przygotowala dla Nas duzo niespodzianek. Na dworcu czekala na nas ze swoimi przyjaciolmi. Bylo ich jakies 15 osob. i zadala pytanie gdzie idziemy sie bawic? To byla dluga kolorowa radosna noc. Dopiero po jakims czasie zorientowalam sie ze razem z nami beda spac jeszcze inni goscie. Kurt i Daniel. Hmm. jedno lozko jeden Amerykanin jeden Anglik i na szczescie 2 POLKI - nie musze tlumaczyc kto mial glos decydujacy. Impreza miedzynarodowa byli jeszcze gospodarze kraju. Eile jest Finka. jej przyjaciel Bialorusin i pewnie jeszcze ktos byl ukryty lub niezrozumialy przeze mnie. Drugi dzien zapowiadal sie rownie dobrze jak noc poprzedzajaca. Eile wyjechala na wies na pokaz filmowy. Eile ma 21 lat gra na skrzypcach i spiewa w znanym zespole muzycznym w Karelii. regionie ktorym mieszka. Famous . Bardzo kocha swoich rodzicow. Studiuje na Uniwersytecie Muzycznym. tak jak wiekszosc jej przyjaciol. Jest bardzo interesujaca osoba. z zasadami i wizja. Ona wyjechala a my zostalysmy. My kontra reszta swiata. : >Po poludnie chcialysmy spedzic same. odpoczac. ale w Pietrozawodsku nie bylo nam to ane. tak wiec na zwiedzanie miasta poszlysmyz anglojezycznymi facetami. Jakos poszlo. Wieczor nie byl juz tak prosty. Zaczelo se od tego ze Kurt z Oklahomy robil kolacje a my sie nudzilismy wiec aby uniknac ciszy zaczelam grac z Danielem w szachy. No i tu na moje szczescie mowic nie trzeba bylo. Wystarczylo wygrac ;> Za to sie lubie. Druga gra juz nie byla taka cicha. Gdy goscie sie zeszli na kolacje zaczelismy grac w gre po ktorej generalnie kazdy byl pijamy. Prota amerykanska gra ; > okolo 1 wyruszylismy na miasto. Mama postanowila zostac w domu. aby odpoczac. wadomo. Ja. Kurt. Daniel i Zenia i Ailona poszlismy do typowej ruskiej dyskoteki. Zeby t zrozumiec.trzeba sie wybrac. I wszystko byloby super gdyby nie trzeba bylo gadac. Na boga Anglik naprawde sie staral. ale jego a brzmi dla mnie niezrozumiale. Jezyk trzyma chyba w gardle...za to Kurta jezyk jest tak miekki ichyba mi sie literki koncza. stad rozlozona ta historia bez zakonczenia na 3 czesci. konczac: amerykanski jezyk Kurta byl tak miekki ze chcialo sie od razu tanczyc w stylu 2Paca badz innego rapera. Doznanie nie do opisania. Sluchanie tudziez obserwowanie ich dialogow bezcenne. Bawilismy sie do rannego sniadania. Ja pamietam wszystko. nie wie jak inni...ech i nawet w pozniejszym czasie tak dobrze szla mi rozmowa z Danielem ze opowiedzial mi o swojej ulubionej kapeli skadinand tez mojej MASSIVE ATTACK. Jak ja uwielbiam moment. w ktorym zadaje pytanie jakiej lubisz sluchac muzyki i slysze wlasnie te nazwe...wspaniale uczucie. Podobno Rosjanki maja zadarte nosy ale ja tego absolutnie nie zaobserwoalam. Daniel podrozuje duzo. moze w przyszlosci zostanie moimnauczycielem angielskiego ;). wniosek: welcome in Russija