Jest 4.58, to pierwsza minuta na ziemii moskiewskiej. Moskwa to nie Rosja. Rosja to nie Moskwa. Tu swiat toczy sie w swoim klimacie. Jestesmy po powaznej 8 godzinnej saunie, wychodzimy z pociagu, ktory pokazal oblicze innego standardu tego kraju. Okna zamkniete, wagon stary a my na gornych lozkach przy przejsciu, kolo toalety. W srodku zapach zeszlotygodniowych skarpetek No coz, trzeba to napisac, najgorsze miejsca mialysmy my :). Ja wlaczylam Mandalay i zamknelam oczy. Odlecialam. Mama wchlaniala klimaty na zywca ;0 Spac jej nie bylo dane. Ale to za nami, teraz mamy nowe wyzwanie, trafic do mieszkania do Wyeczeslawa. A to nie takie proste w miescie 12 mln ludzi, w jednym z najwiekszych miast. Pierwszy wdech moskiewskiego smogu i ruszamy : w poszukiwaniu METRA ;).. Po bardzo dobrych doswiadczeniach z metrem w Sain Piterze z nadzieja wchodzimy w pajeczyne. Jest potezne, ma 14 linii, ktore przecinaja sie, nachodza na siebie, sa podluzne i okrezne, kilkupietrowe. A wnetrza budynkow to muzea, az nie chce sie z nich wychodzic. Za 28 rubli, nasze 2,8 zl, mozesz zwiedzic podziemia wszystkich stacji, ale zajeloby to caly dzien.. Ludzie jak mrowki, biegaja w ta i z powrotem. Zatrzymuje sie, obserwuje, dokad oni tak pedza...?Po chwili same wpadamy w wir tego pedu, tu nie da spacerowac. , Dzieki temu, ze mundurowi nas pilnuja nie ma obawy i niebezpieczenstwa. Dzieki temu ze mamy przewodnik i wygladamy na zagubione, wylapujemy dobre dusze, one zawsze sa tam gdzie byc powinny :). Metro robi na Nas potezne wrazenie. Ludzie takze. Po jakies godzinie wychodzimy z labiryntu i z sukcesem jestesmy na odpowiednim przystanku :) VDNCh. Po prawej mijamy hotel, mial byc duzy, jest mega duzy. Czuc stalice. W oddali widzimy pomnik zwyciestwa. Jeden z wielu tu takich, ale jego wielkosc rozsmiesza mnie. Docieramy. Jest 7 z minutami. Wyeczeslaw jeszcze spi, ale juz wiem, ze dobrze trafilysmy, ze w tym domu jest dobra energia. Pijemy kawe, myjemy sie i idziemy spac ;)